3 kwietnia 2010

Świątecznie


"Niebo lśni bezlitosną czernią.

Wiatr przywiewa mi woń śmierci,
woń klatki z lwami.
Za kilka godzin mój zakład się rozstrzygnie.

Za kilka godzin okaże się,
czy daję świadectwo o mym Ojcu,
czy jestem tylko pomyleńcem.
Jednym z wielu.
Ostateczny dowód,
jedyny dowód nadejdzie dopiero po mojej śmierci.
Nigdy nie żyłem dla siebie.
I nie dla siebie umrę.
Choćby dziś wieczór zapewniano mnie,
że nie mam racji, jeszcze raz zrobiłbym taki sam zakład.
Bo jeśli przegram niczego nie tarcę.

A jeśli wygram,
wygram wszystko.

I wtedy wszyscy wygramy.
Mój Boże spraw,
bym aż do końca stał na wysokości zadania.
By ból nie posiał w moim sercu zwątpienia!

No, no, bedę się trzymał, będę dzielny.
Nie wyrwie mi się ani jeden krzyk.
Ile trzeba czasu, bym uwierzył!
Jakże natura okazuje się krnąbrna wobec laski!
Dość tego, weźmy się w garść.
To, czego się boję,
jest niczym w porownaniu z tym, na co czekam.
Widzę między drzewami, że właśnie nadchodzi kohorta.
Jehuda niesie latarnię i prowadzi zołnierzy.
Zbliża się.
Zaraz na mnie wskaże.
Boję się.
Wątpię.
Chcialbym się uratować.
Ojcze mój, czemuś mnie opuścił?"


"Moje Ewangelie" E-E Schmitt




Rodzinnego świętowania
!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz