10 czerwca 2012

Przedpremierowo i w negliżu


Ostatnio rozwijam się,
a raczej ostatnia zwijam.
Znów zabrakło mi czasu,
żeby w warunkach pracownianych
skończyć to, co zaczełąm.
W związku z czym dostałam
dzieło niedokończone na wynos.
Obok kącika deku, szydełka i sutaszu
powstał kącik ceramiczny
i dokańczało się
dzieło niedokończone.
Ślimaczki to moja specjalność,
więc nikogo nie powinien zdziwić
widok kolejnej ślimaczkowej produkcji.
Pierwszy element nowego projektu.


A, że zostało jeszcze troche surowca
jest i Kot M(yś/is)kowy.
W początkowej wersji kocina
według oceny Najwyższej Komisji
Jednoosobowego Przydomowego Krytyka
okazała się być zbyt smutna
to drobnej poprawce NKJPK
orzekła, iż kocina jest teraz tak wesoły
jakby był naćpany
(wypowiedż została lekko zmodyfikowana,
co by mogła zostać zamieszczona do
publicznej wiadomości).


Premiera wypalonych, poszkiwionych
i ponownie wypalonych prac
odbędzie się najprawdopodobniej 
w przyszłym sezonie.
Zainteresowanych
zapraszamy wkrótce.


2 komentarze:

  1. bardzo fajnie się prezentują Twoje ślimaczki, rewelacyjny pomysł, czyli teraz kupujesz glinę lepisz w domu i do pracowni wypalać nosisz :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Naślimaczkowałam drugą część. O lepieniu w domu to mogę pomarzyć, myślę, że to by nie przeszło.

    OdpowiedzUsuń